Mam na imię Mariusz,
Za pośrednictwem mojej strony www.mariuszharasny.pl opowiem Wam moją historię. Historię, która zaczęła się 31maja 1998roku. Historię o tym jak żyje człowiek po skoku do wody, po złamaniu kręgosłupa…
Mnie się jakoś udaje.
Dzięki Bogu i rodzinie mam w sobie siłę by żyć i funkcjonować pomimo iż mam sparaliżowane całe ciało. Moje życie nie jest łatwym wyzwaniem, co dzień borykam się ze słabościami, z niemocą własnego ciała, czekając na pomoc drugiej osoby we wszystkich życiowych czynnościach, bo to nie tylko podrapanie po nosie, to także mycie, fizjologia, ubieranie, karmienie, przesadzanie na wózek.
Uwierzcie jest to ogromna tragedia, której nie da się w żaden sposób opisać! Fakt – żyje, przyzwyczaiłem się, zaadoptowałem w roli osoby niepełnosprawnej, pogodziłem … bo innego wyjścia nie mam.
Moje życie traktuję jako wyróżnienie od Boga, nie jak karę i chyba dzięki temu łatwiej mi to wszystko było zrozumieć, dźwignąć, pogodzić się. Taką ścieżkę mi Pan wyznaczył, dał drugą szansę na życie, abym swą osobą, uśmiechem dawał ludziom nadzieje że mimo wszystko warto żyć.
Piszę przede wszystkim do ludzi młodych. Do wszystkich ludzi, którzy mają całe życie przed sobą, których rozpiera energia, którzy przez brawurę, szybką jazdę samochodem czy motocyklem, przez popisy i słynne już skoki mogą w jednym momencie przekreślić całe swoje życie. Jeden skok – sekunda – nawet mniej niż sekunda i …słowa lekarza brzmiące jak wyrok ZŁAMANY KRĘGOSŁUP … Ogromna tragedia, niemoc… Nie tylko dla Ciebie ale też dla całej rodziny, dla przyjaciół i znajomych.
Proszę przeczytajcie moją historie i wielu innych osób, które są w takiej jak ja sytuacji. Uwierzcie – znam chyba z 5 skoczków osobiście, a jest nas dużo więcej, tylko przez tą niemoc nie widać nas. Większość życia spędzamy w czterech ścianach, niektórzy w domach rodzinnych, inni w domach pomocy społecznej bo innego wyjścia nie mają. Ja mam to szczęście że mam dużą rodzinę, własny pokój i możliwość mieszkania z nimi. Przy każdej okazji staram się myknąć z łóżka, nie być do niego przykutym, być wśród Was, wśród społeczeństwa, znajomych, przyjaciół . Pomyślcie gdy jesteście na plaży , czy wsiadacie na motocykl lub do samochodu, aby zachować się odpowiedzialnie, by pomyśleć czym może to się skończyć. To są sekundy, które przekreślają wszystkie życiowe plany i wywracają życie o 180 stopni. Wiem że każdy ma marzenia – o moich przeczytacie tu http://www.mariuszharasny.pl/?page_id=31 ; marzenia co do przyszłości, do wyboru szkoły, kierunku studiów, bycia kimś. Przecież macie dziewczyny, narzeczone, z którymi snujecie plany i to dla tych marzeń warto zatrzymać się na chwilę i pomyśleć, aby nie popełnić takiego błędu jak ja. Błędu, który przekreślił mi całe życie… odzierając z marzeń i planów. Teraz gdybym mógł cofnąć czas – ale wiem że nie mogę… Ale gdybym mógł, gdybym wiedział, gdybym przeczuwał – nie skoczyłbym, nie popisywał, nie brał życia jak gdybym był supermanem. Gdybym pomyślał że coś mi się stanie, że moje życie wywróci się do góry nogami.. No właśnie – GDYBYM.
Zawsze byłem pracowity i tą pracą chciałem dojść do czegoś w życiu. Zrobić coś pożytecznego, usamodzielnić się. Pamiętam, że zawsze chciałem mieć rodzinę, dobrą pracę … no ale skok niestety przekreślił wszystkie moje plany. Chciałem wchodzić na wszystkie możliwe szczyty i je zdobywać. Zdobywać na własnych nogach… Zwiedzać Polskę, świat… To wszystko stało przede mną otworem, lecz jedna głupia i nierozważna decyzja, jeden źle oddany skok przekreślił WSZYSTKO; marzenia, pragnienia, życie, które dopiero miało się tak naprawdę zacząć odeszły w zapomnienie…
Gdy trwa Twoja walka o każdy oddech, o Życie… i gdy uda Ci się jednak przeżyć to po tej sekundzie nierozwagi, szaleństwa, głupoty i brawury, gdy myślisz żyję, podleczę się i wyjdę z tego słyszysz słowa lekarza: nigdy nie będziesz chodził. Nigdy nie wstaniesz, zawsze już będziesz na wózku, do końca życia i nie ma od tego ani ucieczki ani odwrotu. Człowiek uświadamia sobie po czasie co zrobił, pojawia się pytanie dlaczego tak się stało, dlaczego ja? Wtedy pojawiają się pretensje. Wszyscy są winni – tylko nie Ty. Masz pretensje do Boga, do rodziny, do przyjaciół, tylko nie do siebie. I powoli, bardzo powoli zaczyna docierać do Ciebie tragedia – tragedia, która zmieniła całe Twoje życie….
Chciałbym, aby młodzi ludzie czytający moją historię choć na chwilę zatrzymali się i zastanowili czy warto dla jednej chwili przyjemności zaprzepaścić marzenia o życiu, o normalnym prawdziwym życiu.
Życzę Wam spełnienia wszystkich waszych marzeń tych dużych i tych małych; zdobywania szczytów, stawiania sobie celów i ich realizowania. Życzę, aby nadchodzące wakacje były dla Was i Waszych rodzin bezpieczne i mile spędzone.
Życzę Wam tego z całego serca i proszę nie skaczcie do wody.
Mariusz