Wszystko zaczęło się od telefonu od Janusza Świtaja, którego poznałem poprzez Jego stronę internetową i reportaże w TV z pytaniem i propozycją zdobycia wraz z innymi niepełnosprawnymi szczytu K2 – tak zwanego Kopca Kościuszki w Krakowie. Organizatorem wyprawy była Fundacja Anny Dymnej „Mimo wszystko”, która w drodze konkursu wyłoniła uczestników wyprawy – w tym również mnie.
Wyprawa z obawy na zimno została przełożona z grudnia na maj.
A dokładnie na 12 maj 2012r.
Na początku byłem w szoku, jak to – ja?
Wzgórze, na którym wznosi się kopiec, ma około 300 m n.p.m., a wysokość samego Kopca jest równa 35,54 m. Dla kogoś, kto jest w pełni sił, wejście na szczyt i zejście z niego zajmuje około 10 minut. Dla osób takich jak ja było to prawdziwe K2.
Poza tym kawał drogi do Krakowa, podejście pod górę – nie lada wyzwanie, ale nie wiele myśląc wstępnie się zdecydowałem, nastawiając się psychicznie do tej wyprawy cały czas myśląc czy wszystko będzie ok.
Trzymajcie kciuki, dam z siebie wszystko aby zdobyć szczyt 🙂
I było ok, ale o tym przeczytacie w artykule „ Wrażenia z K2”