Przed miesiącem za sprawą Księdza Zalewskiego duszpasterza z pobliskiej parafii Kaczki, zostałem zaproszony przez Panią Małgorzatę Bojarską, współorganizatorkę XII Narodowego Dnia Życia w Diecezji Włocławskiej, na spotkanie z młodzieżą na którym miałem opowiedzieć historię swojego życia, poproszono mnie, abym dał świadectwo.
Z radością i pokojem serca przyjąłem zaproszenie. Bardzo chciałem tam być, pokonać tremę i udowodnić, że każde życie jest jedyne w swoim rodzaju, jest cudem.
Siódmego kwietnia o poranku ze szwagrem, który jest moim niezawodnym kierowcą i bratem Łukaszem w towarzystwie Księdza Zalewskiego wyruszyliśmy do Włocławka. Radość ze spotkania z młodzieżą przeplatała się z wątpliwościami czy uda mi się powiedzieć dokładnie to, co czuję? Czy nie zabraknie mi słów, czy zainteresuję młodzież swoją opowieścią? Górę jednak brał wewnętrzny spokój, że Opatrzność czuwa.
Dostojna Katedra Włocławska liczy sobie około 600 lat, przemawia więc niezwykłą historią minionych wydarzeń. To tutaj przyjął święcenia kapłańskie Prymas Tysiąclecia Stefan Kardynał Wyszyński, tu modlił się św. Jan Paweł II. Podążając ich śladami napawałem się pięknym wnętrzem, architekturą i sztuką sakralną, którą stworzyli ludzie, aby uwielbić Pana Boga. Grube mury zacnej budowli nie przepuszczały wiosennego ciepła, więc wewnątrz było lodowato. Ksiądz Zalewski w trosce o moje zdrowie, troskliwie okrył mnie dodatkowo swoją kurtką zanim podążył do zakrystii, bo wkrótce miała rozpocząć się Msza święta koncelebrowana.
Zgromadzeniu liturgicznemu przewodniczył Biskup Diecezji Włocławskiej Wiesław Mering, towarzyszyło mu wielu duchownych z całej Polski. To były podniosłe chwile, głębokie przeżycia, Słowo Boże i homilia o świętości życia i ta bliskość samego Stwórcy!
Po Eucharystii udaliśmy się do auli Wyższego Seminarium Duchownego na dalsza część obchodów. I tu spotkało mnie niezwykłe wyzwanie, do budynku seminaryjnego prowadzą przepiękne, ale wysokie schody!! Już w czasie omawiania szczegółów wizyty dowiedziałem się o ich istnieniu, mogłem zrezygnować, albo zaufać osobom, które mnie wraz z moi ciężkim wózkiem elektrycznym przetransportują we wskazane miejsce. Zaufałem klerykom, których Pani Małgosia poprosiła o pomoc. To była dla nich ciężka i odpowiedzialna praca, jeden fałszywy ruch i Harnaś spada z wózka na schody.
Schody, niby nic, ale dla mnie bariera której nie jestem w stanie pokonać samodzielnie. Można też spojrzeć na nie inaczej, schody to wyzwanie, które jednoczy ludzi aby je pokonać, wyzwanie które mi przypomina, że nie jestem sam, że mogę liczyć pomoc bliźnich. Niby schody, a ileż mogą nas nauczyć.
Po przemówieniach nastąpiło wręczenie nagród laureatom różnych konkursów związanych ze Świętością Życia, a następnie nadszedł czas na moje świadectwo. Na scenę w auli dostałem się już w mniej ekstremalny sposób, skorzystałem z odpowiednio ustawionych desek. Towarzyszył mi Ksiądz Zalewski, na auli było bardzo dużo osób, a ja bez żadnego doświadczenia w publicznych wystąpieniach, czułem się dziwnie spokojnie, czułem się bardzo dobrze bo…zaufałem Panu Bogu! Ksiądz w kilku słowach przedstawił mnie zebranym i następnie oddał mi głos. Wcześniej spisałem swoje świadectwo na kartkach, dobierając słowa i czytałem je kilkakrotnie, przygotowując się w ten sposób do tego spotkania. Ale na początku wystąpienia zadziałał Duch Święty i zacząłem mówić płynnie swoimi słowami, inaczej niż w tekście. Tak bardzo chciałem przekazać całą prawdę o wartości i pięknie ludzkiego życia, bez względu na różne ograniczenia. Chciałem pokazać swoją radość z każdego dobrze przeżytego dnia i z każdego spotkania z drugim człowiekiem. Kiedy skończyłem rozległy się brawa, a Ksiądz szepnął: słyszałeś jaka była cisza, wszyscy słuchali jak zaczarowani. Szczerze mówiąc byłem tak skupiony na tym co mówię, że nikogo nie widziałem i na nic nie zwróciłem uwagi.
O wartości życia opowiedziała również Pani Agnieszka Maciejewska, która jest częściowo sparaliżowana, porusza się na wózku, pisze teksty piosenek i pięknie śpiewa i Pani wolontariuszka pomagająca osobom niepełnosprawnym.
Mimo, że nie brakuje mi motywacji do radosnego życia, to te dwa świadectwa jeszcze dobitniej ukazały mi jego bezcenną wartość, tak często niedocenianą przez sporą część społeczeństwa. Nie liczą się przeciwności, liczy się każdy dzień bez dolegliwości, każdy uśmiech napotkanej osoby i ta niezwykła świadomość, że jestem komuś potrzebny! Nie traćmy czasu na fochy i marudzenie na zła pogodę, „… nic dwa razy się nie zdarza…”, żyjmy tu i teraz, radośnie i pięknie, bo innego ziemskiego życia mieć nie będziemy!
Dziękuję Księdzu Zalewskiemu i Pani Małgorzacie za zaproszenie i wsparcie, szwagrowi za wcielenie się w rolę perfekcyjnego kierowcy, bratu za opiekę i wszystkim wspierającym mnie modlitwą i dobrym słowem.
Panu Bogu dziękuję za piękny dzień wśród wspaniałych ludzi!